Podsumowanie:
1. Nie wiem czy trudniej mi jest realizować się w roli niewolnej czy mojemu Panu w roli dominującego. Nie znaczy to, że nam nie wychodzi. Po prostu fantazja to jedno, a życie drugie ;)
2. Moje pragnienia dotyczą całkowitego oddania się i podporządkowania. Idzie mi jak po grudzie. Niestety jestem pyskata i niesubordynowana. Aż dziw, że nie dostałam batów jeszcze ;)
3. Dalej marzy mi się tatuaż wybrany przez mojego Pana. Mógłby sam umówić się z tatuażystą a mnie tylko zabrać i na miejscu poinformować co to będzie. Oh ah.. może kiedyś zasłużę.
4. Marzy mi się też zasłużyć na nową obróżkę. Wszystkie dotychczasowe kupiłam lub wybrałam sobie sama. I nie we wszystkich mogę się pokazać publicznie ;D
5. Marzy mi się, żeby mój Pan także spróbował wejść w tą niewielką społeczność którą poznałam na discordzie. Zgadzam się całkowicie - intymne sprawy pozostają między nami i nie mam ochoty by znajomi wiedzieli co robimy. Ale czym innym jest nasze otoczenie, a czym innym osoby, które rozumieją, same praktykują i żyją tym stylem życia.
- po pierwsze rozmawiając z nimi, czuję się rozumiana,
- po drugie wiele mogę się nauczyć od "sióstr" ;)
- po trzecie, wydaje mi się, że jako osoby z podobnym charakterem mamy wiele wspólnych tematów.
"Pochodną" mojego pragnienia jest spotkanie się z takimi ludźmi. Kontynuowanie znajomości w rzeczywistości. Brakuje mi w życiu osób, które lubią co ja, z racji tego że współpracownikami nie mogę się "spoufalać" (taka moja pozycja), a środowisko w którym żyłam do tej pory umarło przez koronawirusa. Ludzie się rozeszli, zrezygnowali. Jasne, że mam z niektórymi kontakt, nawet bardzo dobry. Ale to już nie to samo.
Po rozmowach na discordzie widzę, że wielu Masterów jest niechętna lub nawet boi się nawet tych internetowych relacji. Nie chcą nawet spróbować. Cóż, nie będę się kłócić. Przyjmuję decyzję Pana na klatę, chociaż przyznam się, że staram się Go namawiać.
Fajnie, jakby udało się z tymi kilkoma ludźmi, parami, złapać bliższy kontakt i pojechać na spotkanie w klimacie.
Co znaczy w klimacie? Ano to, że każdy z nas jest sobą - ja niewolną mojego Pana, a dziewczyny swoich. Rozmawiamy, cieszymy się wspólnym towarzystwem, pogodą, atmosferą. Jednocześnie każda z par, czerpie tylko swoją przyjemność, mając świadomość kim są pozostali, w jakiej roli się znajdujemy, samej relacji ze swoim partnerem w takim środowisku, na takim publicznym spotkaniu.
Nie wiem, czemu ludzie myślą, że mają to być pogaduchy o seksie, bdsm i w ogóle. O takich rzeczach nie gada się w knajpie czy nawet na domówce z kimś, kogo się dopiero poznaje.
Miało być krótko, ale pamiętniczek musiał przyjąć tutaj moje żale ;)
- ostatni punkt - refleksja mojego Pana - chciałabym, żeby napisał co czuje po tym tygodniu. Co mu się podoba, co nie. Co by chciał poprawić i osiągnąć. Jak mu się podoba nasza relacja? Jak On ją widzi. Jasne, że dużo o tym rozmawiamy - w końcu dopiero zaczynamy, ale jednak na piśmie zupełnie inaczej się to odbiera.
- chciałabym, żebyśmy powoli zaczynami ustalać pewne granice, protokoły, zachowania i rytuały. Jak powoli? Na razie uważam, że powinniśmy o tym myśleć, analizować co nam się podoba a co nie. I jak będziemy gotowi, myślę, ze powinno to naturalnie wyjść.
To tyle z moich przemyśleń na dzisiaj.
Grafomańsko, nieciekawie ale za to bardzo osobiście.
Drogi pamiętniczku, pozwalasz mi spojrzeć na moje pragnienia z perspektywy i uporządkować moje emocje...
P.s. jestem taka niecierpliwa we wszystkim. normalnie adhd...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz