"zapachniało powiewem jesieni"
Uwielbiam tę porę roku. Jej kolory i zapachy. Przypomina mi się dzieciństwo i spacery z mamą do parku pełnego kolorowych liście. Zbieranie ich, robienie bukietów, suszenie w książkach tych najbardziej kolorowych.
Klimat udzielił mi się na tyle, że gdy posprzątałam w domu, postanowiłam je jak co roku udekorować jesiennymi ozdobami. W związku z tym, założyłam sobie Instagrama. Może coś wrzucę, może nie. Absolutnie, nie zamierzam się kreować na żadną Influencerkę, ale moja potrzeba piękna zmusza mnie także do dzielenia się tym z innymi.
Jesień to też magiczna pora roku. Kolory, liście "babie lato".
U Słowian "baba" oznacza stare, a nie babcię :)
Więc Babie Lato, oznacza końcówkę ciepła, lata.
Słowianie utożsamiali lato z Matką Ziemią (Bogini Mokosz), kobietą. Jej płodność kojarzona była z plonami, które w lecie i wczesną jesienią są najobfitsze. Z kolei zima była uosobieniem mężczyzny (przypomnijcie sobie powiedzenie "sroga zima" ;) )
Okres ten to przede wszystkim czas podziękowania za plony oraz święta i rytuały związane ze wspominaniem dusz zmarłych (Dziady).
Miałam okazję podyskutować na tematy związane z Magią Słowian z moją Mamą. Osobą już starszą, bardzo wierzącą, ale też mądrą i ogarniętą życiowo (chociaż, ze smutkiem przyznaje, że lata odcisnęły już na niej swoje piętno i wiek daje się we znaki). Byłam pewna krytyki! W końcu to konfrontacja Pogaństwa z Katolicyzmem, wiarą, która wyparła wierzenia naszych przodków (chociaż część zaadoptowała). Tymczasem... wywiązała się ciekawa dyskusja, na temat wierzeń, magii i jej skutków.
Rozmawiałyśmy także o ziołach, skąd je wziąć do rytuałów i zaklęć. Moja magiczna ścieżka dopiero się zaczyna, chociaż mój dar był ze mną i z moją mamą(!) od urodzenia.
Okazało się, że na naszej działce mama posiada większość ziół które mi są potrzebne. Dwa dni później otrzymałam telefon, kiedy po nie przyjadę. Jestem w tak bardzo pozytywnie zaskoczona wsparciem mojej mamy w tym co robię.
W końcu od niemowlęcia mówili do mnie czarownico albo wiedźmo. Może to jakieś przeczucie? :)
Kiedyś być może opiszę rzeczy, które widziałam, słyszałam i doświadczałam. Sami ocenicie, czy to tylko przypadki, czy coś może jest na rzeczy.
Początek będzie prosty.
Gałązka jałowca zerwana w piątek. Czerwona wstążeczka. Okadzenie rośliny i powieszenie nad progiem domu w celu ochrony przed złym.
Czerwony ma odwracać uwagę złego od tego co jest nam bliskie. W związku z tym za radą osoby poznanej mi nie dawno, będącej czarownicą, postanowiłam umieszczać czerwoną kropkę na karku moich kotów (czerwona szminka przydaje się nie tylko, gdy chcę sprawić przyjemność Panu :)).
Ok, a co z rozterkami.
Dotyczą one znowu bycia niewolnicą, tego na co mogę sobie pozwolić, tego o co mogę prosić Pana i jak Go przekonać, że pewne zachowania są mi potrzebne, nie tylko jako niewolnicy, ale osobie czującej, kobiecie.
- pomyślałam o rocznicy przejścia ze związku partnerskiego w dom-sub. Urodziny, imieniny są dla mnie świętami mało ważnymi. Jasne, że miło jest dostawać życzenia, kartkę czy kwiatka. Ale jeśli mam spojrzeć w głąb siebie, to jednak nasze rocznice (ślubu, narzeczeństwa, pierwszego spotkania) były najważniejsze i najbardziej magiczne.
Zadał mi pytanie - czym to się różni od innych rzeczy, właśnie takich jak urodziny? Moim zdaniem tym, że ten moment był dla mnie jednym z najważniejszych w moim życiu.
Co niby wtedy można robić? - zadał drugie pytanie - z jednej strony nic nadzwyczajnego - wspólne wyjście, wyjazd itp. A z drugiej świadomość, że dla mojego Pana ta relacja też jest ważna. Pamięć o tym świadczy o tym, że chce byśmy kontynuowali, że także dla Niego jest to ważne.
Nie wiem jeszcze jaką decyzję podjął. Trochę boję się zapytać.
- pomyślałam także, być może pod wpływem mojego borderline, że potrzebuję więcej czułości (szczególnie *w te dni*). I znowu - co to DLA MNIE oznacza? To, że mój Pan przyjdzie do mnie, lub wezwie mnie do siebie, przytuli, pogłaszcze, nawet przelotnie, przechodząc obok. Powie miłe słowa, może nawet poda herbaty i spyta jak się czuję? Część z tego jest realizowana, jednak trochę boli mnie, że przytulanie itp. są przeze mnie inicjowane. Nie wiem jak o tym powiedzieć, by Go nie urazić. Wiem doskonale, że w tym rodzaju związku MUSZĘ być szczera ze swoimi potrzebami, ponieważ bycie niewolnicą wymaga przekazania dużej ilości energii i starań. Jeśli Pan nie będzie dbał o niewolnicę, spełniając także jej potrzeby i marzenia, to bardzo szybko taka kobieta zostanie wyeksploatowana z emocji i uczuć. W najlepszym wypadku znudzi ją taki związek.
- rozkazy, polecenia - oh, na pewno działają na mnie bardziej motywująco i erotycznie podniecająco niż prośby - oczywiście, nie za każdym razem i nie w każdym przypadku! Ale śmiało i z pewnością mogę stwierdzić, że jednak w większości to działa i... chyba tego oczekuję. By mi pokazywał, gdzie moje miejsce. To podniecające a jednocześnie powoduje, że jestem spokojna i spełniona.
Całe życie "drill wojskowy" był czymś co na mnie działało motywująco. Taka po prostu jestem ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz