Tak samo jak miłość i relacje międzyludzkie.
Być może zabrzmi to infantylnie, ale tylko dzięki negatywnym emocjom mogę docenić te pozytywne.Dzisiejsza rozmowa a discordzie dotyczyła drogi do uległości. Na początku byłam zdziwiona, myśląc, że uległą się jest albo nie. Tymczasem dziewczyny mają rację. Pomimo potrzeby podporządkowania silniejszemu mężczyźnie, wciąż do głosu dochodzi mój dynamiczny, niecierpliwy i zmienny charakter. Czuję wstyd i że się zbłaźniłam przed moim Panem wczoraj.
Podjęłam postanowienie, że zanim cokolwiek wyślę/powiem do Niego, poczekam 2-3 godziny by sprawę przemyśleć.
Ciężko mi przyjąć do wiadomości, że relacja się rozwija a nie po prostu "jest". Chociaż uważam, że faktycznie, wspólne odkrywanie jest fascynujące i podniecające.
Właśnie z uwagi na mój charakter, nie łatwo mnie "okiełznać". Przemogłam się i wczoraj powiedziałam mu o tym, że "chcę" być karana. Ciężko to wytłumaczyć... nie chcę bólu, cierpienia, smutku i wyrzutów sumienia. Zrobię wszystko by nie być ukaraną. Z drugiej jednak strony świadomość nieuchronnych konsekwencji wpływa na mnie mobilizująco. By starać się bardziej, dawać mocniej siebie. Wbrew pozorom to jest pozytywne odczucie dla mnie. Kara musi być adekwatna, nieuchronna. Kara dla mnie jest oczyszczająca. Wierzcie lub nie, ale czasem muszę sobie popłakać.
Chciałam to wczoraj Panu powiedzieć, jednak w moich ust wyszedł w sumie nieskładny bełkot, który Go zdenerwował. Eh, nie taki był mój cel. Naprawdę muszę popracować nad sobą.
Chciałam też zakomunikować potrzebę wprowadzenia powoli zakazów i nakazów. Zwiększania poprzeczki. Chociaż.. przecież to totalnie głupie. Wierzę, że On wie co dla mnie jest najlepsze. Poza tym, sam (pomimo takich cech charakteru) uczy się roli dominującej w związku.
Oboje musimy dojrzeć do łamania pewnych barier.
Cierpliwość. Muszę ją także trenować.
Dziwne jest mieć w sobie tyle sprzecznych uczuć. Jednak najważniejsze jest dla nie to, że Go kocham, a On mnie. Że Jego słowa są dla mnie ważne. Że pragnę się rozwijać w byciu niewolnicą i kobietą. I chce by mnie prowadził. Tylko brak cierpliwości mi znów wchodzi na drogę.
Super, miło to czytać :). A cierpliwość... cóż, dla mnie też nie jest łatwa :(.
OdpowiedzUsuń