piątek, 17 lipca 2020

Borderline i inne granice + stereotypowe kobiece przyjemności



I znowu na początek trochę teorii, znowu z pomocą Wikipedii 

Osobowość chwiejna emocjonalnie podtypu granicznego (ang. Border personality disorder, BPD), in. pograniczne zaburzenie osobowości, osobowość borderline – zaburzenie osobowości charakteryzujące się wahaniami nastroju, napadami intensywnego gniewu, niestabilnym obrazem siebie, niestabilnymi i naznaczonymi silnymi emocjami związkami interpersonalnymi, silnym lękiem przed odrzuceniem i gorączkowymi wysiłkami mającymi na celu uniknięcie odrzucenia, działaniami autoagresywnymi oraz chronicznym uczuciem pustki (braku sensu w życiu). 

Zapadalność na osobowość „borderline” wynosi około 1–2%. Zaburzenie wymaga wielokierunkowego leczenia, psychoterapii, a niekiedy też hospitalizacji. 


Wróćmy do szkoły. 

Wyobraź sobie funkcję sinus. Amplituda tej funkcji waha się od 1 do -1. Są to nasze warunki graniczne, których nasz organizm nie jest w stanie przekroczyć, a nasza psychika i ciało balansuje między tymi stanami, w większości jednak nie dochodząc do tych ekstremów. Wahania te najczęściej spowodowane są bodźcami zewnętrznymi: zmęczeniem i przemęczeniem, kłótniami, złymi zdarzeniami. Mają więc swoje uzasadnione źródło (choć zdarza się każdemu mieć zły humor ot tak). 


Teraz wyobraź sobie tą samą funkcję, która rozciąga się od -10 do 10, ale okres jest o wiele węższy. Teraz odchodzimy od sinx i sprawiamy, że te węższe okresy nie mają jednakowej szerokości. Wpadamy w totalnie ekstremalne stany emocjonalne, do których powstania wcale nie trzeba bodźca zewnętrznego... 


Mam miły poranek, praca zaczyna się spokojnie, gdy nagle, właściwie nie wiadomo skąd chce mi się płakać, świat wydaje się szary, przestaję się uśmiechać. Znowu mam epizod depresyjny. Mija jednak kilka godzin a ja znowu mogę góry przenosić, grać do późna, tańczyć, usługiwać na różne sposoby mojemu Panu :> Tak właśnie wygląda epizod manii. 


Takie życie jest bardzo uciążliwe. Człowiek gubi się we własnych emocjach, nie może się ustabilizować. Czuje, że jego reakcje są totalnie nieadekwatne do sytuacji. Pojawia się agresja (moja zła forma manii) lub niechęć do życia i myśli samobójcze (depresja). Jest to oczywiście problemem nie tylko dla mnie, ale także dla całego otoczenia. 


Moi rodzice i rodzina zawsze uważali mnie za ponure dziecko, które nie lubi się bawić z innymi, tylko samo. No kto to widział. I jeszcze sukienek nie lubi! I woli wejść na drzewo! Wszyscy uznali, że tak mam i tyle. Nikogo to nie obchodziło. 


Bujałam się tak aż do 2019, gdy przeszłam załamanie psychiczne, a potem, gdy udało mi się wyprowadzić ten stan, borderline znowu powrócił. 


Trafiłam jednak na mądrego lekarza. Dostałam odpowiednie leki. Co więc pomaga? 

- psychoterapia 

- leki przeciw lękowe - leki z grupy SNRI -inhibitory wychwytu zwrotnego serotoniny i noradrenaliny. Działają przeciw lękowo. 

- stabilizatory nastroju - zmniejszają amplitudę mojego samopoczucie z 10 do 1. 

Jak się po tym czuję? 

Po prostu dobrze. Wciąż mam wahania nastrojów, które mogą pojawiać się dynamicznie. Nie mam jednak zachowań agresywnych, całkowicie nad sobą panuję. 



A gdzie w tym wszystkim bycie uległą niewolnicą? 

  • Dla mnie to odpowiednik medytacji, wyciszenia, skupienia na danej chwili, gdy wykonuję polecenie Pana. 
  • Dyscyplina, nagrody i kary są moim zdaniem czymś co daje mi przyjemność (nagrody ;) i kary (dyscyplina). 
  • Oddaję całą siebie, dostając w zamian czułość i opiekę. 

Czuję się pewnie w ramionach mojego Pana. Nie zamieniłabym tego uczucia na nic innego. Chcę spełniać wszystkie Jego pragnienia, pragnę Jego obecności. To jest strasznie dziwne i fascynujące, że będąc tak dynamicznym człowiekiem (większość mojego życia to mania) czuję i mam w sobie uległość. Nie rozumiem tego, ale wcale mi to nie przeszkadza :) Czasem tylko Pan narzeka, że Go nie słucham. Cóż, może jestem trochę krnąbrna :> 



-------------- 

Ostatnio na chacie GL rozmawialiśmy o granicach. 

Bardzo mnie ten temat poruszył, ponieważ zahacza o wiele tematów, które osobie początkującej jak ja, mogą wydać się trudne. Mam swoją teorię i wizję, która zapewne będzie z czasem zweryfikowana. Mogę się tutaj oczywiście wypowiadać tylko z perspektywy osoby, przebywającej w długim związku, pełnym miłości. 



Oboje zaczynamy jako partnerzy. Typowy współczesny związek. Ustalamy warunki początkowe. Nasz punkt startu. W tym momencie wchodzimy na model Patriarchalny, oddając swoje ciało i duszę temu jedynemu Mężczyźnie (lub kobiecie ;)). Stajemy się Niewolnymi. 

JEDNAK 

Pod tym wszystkim wciąż jest pewien rodzaj partnerstwa. Jeśli jedna strona będzie pasożytować na drugiej, to synergia bardzo szybko się wyczerpie. Jasne, że pewne bariery będą stopniowo przełamywane, ale KAŻDY człowiek ma punkty, których nie przekroczy. 

Co to jest w moim przypadku? 

- trzecia osoba w związku. Wejście partnera na ten grunt oznaczałby natychmiastowy koniec związku. Mój biseksualizm nie gra tu żadnej roli. 

Czy mogłabym to chociaż rozważyć? Pomyśleć? Pofantazjować? Jasne, próbowałam. Ale za każdym razem, zaczynam czuć ból, smutek i zazdrość. 

Może zdecydowałabym się na show z inną kobietą dla mojego Jedynego. Jednak absolutnie nie chciałabym, żeby wchodzili w jakąkolwiek relacje czy interakcje - fizyczną lub psychiczną. 

- zabawy medyczne - człowieka, który pół życia spędził na badaniach lekarskich na pewno to nie podnieca i nie bawi ;P Co więcej, może być więcej negatywnych uczuć niż pozytywnych. 

- praktyki, które mogą uszkodzić ciało - rażenie prądem, przypalanie. 

--------- 

Dzisiaj odpoczywam. Mój Pan korzysta ze mnie codziennie, nawet po dwa razy. Zero wytchnienia ;) 


Cóż, głowa swoje a ciało swoje. Oboje zdecydowaliśmy, że muszę odpocząć i zregenerować się. Ostatnia rzecz, którą bym chciała to podrażnienia i stany zapalne. 


P.s. Byłam się dziś zrelaksować u kosmetyczki. Moje złe przeczucia, że nie będzie to relaks, pojawiły się już przy słowach: "muszę zdezynfekować, może zapiec"... 







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Antydepresanty - czy mają jakieś konsekwencje?

Poniższy opis będzie tylko i wyłącznie moim doświadczeniem. Jeśli chodzi o antydepresanty należy skonsultować się ze specjalistą - lekarzem ...