środa, 5 sierpnia 2020

Powrót z urlopu w nie taką szarą codzienność

Oj dużo się zadziało ostatnio. Miałam sporo przemyśleń, sporo wydarzeń w moim (i naszym życiu). Pierwszy kryzys D/S i przekraczanie granic już za nami ;)
Ale po kolei...

...Wróciłam z wyjazdu chora. Myślałam, że przejdzie mi po jednym dniu, tymczasem męczyłam się cały tydzień z bólem zatok. Wszyscy się trzymali ode mnie z daleka, bojąc się koronawirusa. Cóż, przynajmniej moja przestrzeń osobista nie była naruszona ;)

Po powrocie rozchorował się też nasz zwierzak. Najgorsze było to, że przed urlopem zrobiłam mu kompleksowe badania - USG, krew itp. Tymczasem na sygnale musiałam jechać do weta. Kicia z bólu na rękach mi się posikała. Na szczęście już jest ok. Oby to był tylko epizod, ponieważ czeka mnie wizyta z drugą kotką, która ewidentnie w kale ma krew (pocieszające jest, że wygląda na świeżą, ale dopiero test na krew utajoną pokaże prawdę).

Kilka kolejnych pierwszych razów za mną. Zarówno w sferze seksualnej jak i codziennej. I od tej drugiej zacznę.

Dbanie o siebie.
Zaliczyłam swoje pierwsze wizyty u kosmetologa i kosmetyczki ;P Cóż, starość nie radość a pesel nie kłamie. Chociaż ostatnio ochrona u mojego Pana stwierdziła, że żonę ma 15 lat młodszą (to daje mi ok 25 lat, hihi). Kriolipoliza, drenaż limfatyczny, manicure, pedicure i depilacja laserem. Cóż, ten kto mówi, że wizyty w salonie piękności są relaksacyjne, niech sam sobie pójdzie i porelaksuje się w ten sposób ;P
Nie mniej, widzę efekty. Ciało jest mniej spuchnięte (cukrzyca, leki, antykoncepcja). Zabieg wspomagający zejście tych efektów ewidentnie działa.

Zapisałam się na PoleDance. Zawsze chciałam na to chodzić. Nie dostałam jednak żadnej informacji, czy grupa się zebrała. Kaucję wpłaciłam a tu cisza. Napisałam dzisiaj do szkoły o jakieś informacje. Nie chcę mi się jechać, jeśli mam odbić się od drzwi, już wolę pograć w Waframe'a.

Tia... warframe... długo się wzbraniałam przed tą grą. Zauważyłam, że kiedy byłam w depresji, nerwicy i pod wpływem antykoncepcji, to wszystko co mój Pan mówił, uważałam za beznadziejne. Tak jakby nawet nie wiedząc o czym mówię od razu wolałam się nie zgadzać. I nie mówię tu o dyskusji, tylko jakichś chyba urojeniach na ten temat. Teraz się wciągnęłam. Chyba nawet trochę za bardzo :P

Dostałam też książkę od mojego Pana! I kilka innych rzeczy ;)
Wciąż czytam "Terror" Sandersona. Musze przyznać, że strasznie mnie wciągnęła ta książka, chociaż teraz, gdy wróciłam do pracy, ciężko moim oczom znaleźć energię na czytanie.
W prezencie dostałam "Smoki Jesiennego Zmierzchu". Książkę, będącą serią Kronik ze świata Dragon Lance. Pozycja już niedostępna w sprzedaży. Mój Pan jednak znalazł ją w antykwariacie i ściągnął specjalnie dla mnie!
Dziękuję! <3

A teraz trochę mniej grzecznych rzeczy.
Cóż, poklóciliśmy się. Wiem, że nie powinnam. Wiem, że moje emocje powinnam trzymać na wodzy, bo sama zdecydowałam się na rolę uległej. Jednak coś we mnie pękło. Oddałam moją obrożę, schowałam do szafki, obrażona na nią i na Pana. Ten, jednak nadal traktował mnie tak samo - mimo, że zdecydował się ze mną porozmawiać. Za co Mu bardzo dziękuję ;*
(karanie nie zawsze jest wyjściem ;)
Dostałam nową obróżkę - kocią - ta jednak okazała się za mała i zbyt delikatna. Liczę więc po cichutku i grzecznie, że dostanę nową.

Codziennie po powrocie z pracy, mój Pan zakłada mi ją na szyję. Marzy mi się jednak, by mieć jeszcze jedną, taką "do pracy". Mogłabym ją sama zakładać. Dla mnie byłoby to symboliczne, świadome, celowe oddanie się Jemu. Podporządkowanie z własnej woli. 

Wcześniej nosiłam taki zwykły choker. Teraz nie mam już nic i czuję się strasznie niepewnie.
A co do niepewności - w czasie tego jednego dnia, którego miała miejsce kłótnia, a ja "wyszłam z roli" uległej, czułam się okropnie źle. Wręcz podwójnie źle. Po pierwsze - niechciana kłótnia i pretensje z Ukochanym, po drugie, czułam się, jakbym wyrzekła się swojego "ja", przestając być uległą. To było bardzo bolesne. Jeśli jeszcze przepuszczę to przez filtr borderline, to w ogóle wychodzi dzień koszmaru.

Na szczęście mam to za mną.

Dostałam także drugi prezent! Knebelek z penisem ;> CUDO. 

Zanim jednak to się stało, przełamałam kolejną granicę. Owszem, używałam korka analnego - ponieważ strasznie podobają mi się ogonki, przebieranki i ogólnie cosplay (także w aspekcie nie erotycznym, ale jako hobby). 
Bałam się bólu, bałam się brudu.
Okazało się... że to jednak całkiem przyjemne. Oczywiście w zupełnie inny sposób niż klasyczny seks. 
Klęczenie z wypiętym tyłeczkiem, rękami na pośladkach. Udostępnianie siebie swojemu Panu w tak intymnym aspekcie sprawia, że przechodzi mnie dreszcz. Jest to trudne a jednocześnie podniecające. Przede wszystkim jednak wymagające pełnego zaufania i oddania drugiej osobie. 
Po tym wieczorze czuję się jeszcze bardziej z Nim związana, oddana i wpatrzona w Niego.
Z drugiej strony jako kobieta czuję się akceptowana w każdym calu. Myślę, że to jednak z najważniejszych rzeczy dla człowieka.

Bonus
Mój Pan jest Mistrzem Słowa. Moje wypociny tutaj budzą mój wstyd, gdy to czyta (nie tylko dlatego, że pisze o intymnych sprawach). Nie dorastam mu do pięt jeśli chodzi o słowa i wyobraźnię.

Wieczorem, kiedy już poszłam spać, przyszedł do mnie. Przyciągnął do siebie i zaczął szeptać do ucha opowiadanie. Powoli, jak akcja postępowała, czułam jak Jego palce wędrują coraz niżej i pieszczą coraz intensywniej. 
Tak, słowa działają na kobiety. Ja nie jestem pod tym względem wyjątkiem.

Nie chcę zdradzać treści opowiadania. Nie jest skończone. Mam nadzieję, że zgodzi się opublikować je. ;)

Tyle dzisiaj sobie napisałam. Zobaczymy, kiedy najdzie mnie kolejna wena, by coś napisać ;)


1 komentarz:

Antydepresanty - czy mają jakieś konsekwencje?

Poniższy opis będzie tylko i wyłącznie moim doświadczeniem. Jeśli chodzi o antydepresanty należy skonsultować się ze specjalistą - lekarzem ...